Określiłabym tą herbatę jako 'przejściową’.
Nie smakuje jak świeża, tegoroczna Bai Mudan, ale nie jest też typową herbatą leżakowaną. Ot, taka herbata w fazie przejściowej, w której wiosenne aromaty przechodzą powolne zmiany chemiczne tworząc dla nas nowe doznania.
Informacje o herbacie:
- Pochodzenie: Chiny, Fujian, Fuding
- Producent: Gu
- Rodzaj herbaty: biała
- Gatunek herbaty: Biała Piwonia (Bai Mudan/Pai Mudan), pierwsza klasa
- Odmiana krzewu (kultywar): Fujian Dahao
- Cena: darmowa próbka
Herbata przyszła do mnie jako dodatek do większego zamówienia. Kupowałam akurat kilka pudełek białej herbaty Shoumei do codziennego popijania, i parę ciastek leżakowanej białej herbaty do zabrania na wycieczki w teren.
Producent dorzucił parę darmowych próbek Srebrnej Igły i właśnie Białej Piwonii.
Co mnie rozbawiło próbka miała zalecany okres przydatności do spożycia 15 lat. Tyle by u mnie na półce na pewno nie przetrwała! Herbata była z 2021, także kiedy trafiła do mojej filiżanki, miała już ~4 lata, co można wstępnie uznać za herbatę leżakowaną. Znak czasu był odczuwalny w smaku i aromacie.
Przez te parę lat od produkcji, susz zdążył już nieco zmienić kolor. Świeże, tegoroczne białe herbaty mają srebrzysto-zielone liście, ta zdążyła już trochę ściemnieć i tylko leciutko zbrązowieć.
Herbata była pierwszej klasy, także susz miał dużo srebrzystych pąków, do tego większych niż pierwszy rozwinięty liść (co widać na zdjęciu powyżej).
5 gramów parzyłam w gaiwanie 150ml, przefiltrowaną wodą z kranu, w temperaturze 95℃. W dedykowanym wpisie przeczytacie o różnych metodach parzenia białej herbaty.
Pierwsza myśl – przyjemny zapach siana. W porównaniu z tegorocznymi herbatami na pewno pojawiły się trochę cieplejsze, letnie, nuty; ale charakterystyczny dla leżakowanych herbat białych aromat jujuby nie zdążył się wykształcić. Aromat ziołowy dopiero co zaczął się rozwijać. Wydaje mi się, że to bardzo fajna herbata przejściowa, nie taka orzeźwiająca jak tegoroczne herbaty, ale nie tak 'ciepła’ jak te dłużej przechowywane.
Parzeń zrobiłam kilka, zdaje się, że 6-7, ale byłam jakoś mało uważna w tej sesji herbacianej. Zagapiłam się przy 3 parzeniu i odlałam napar dopiero po kilku minutach, na szczęście nie pojawiła się żadna gorycz. Napar był cały czas bardzo przyjemny, lekko aksamitny.
Jestem bardzo ciekawa, jak ta herbata smakowałaby za kilka lat, myślę, że mogłaby się jeszcze sporo zmienić.
Miałam jednak tylko jedną porcję, także pozostaje cieszyć chwilą.